tag:blogger.com,1999:blog-7645395619963178842024-03-13T13:35:22.115+01:00Projekt DramioneAsiahttp://www.blogger.com/profile/00357974441838584880noreply@blogger.comBlogger2125tag:blogger.com,1999:blog-764539561996317884.post-4794769219694864302015-12-12T15:09:00.000+01:002015-12-12T15:14:06.462+01:00Rozdział 1<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona Granger przemknęła cicho pod szarą ścianą, ściskając mocno książkę. Nigdy nie lubiła słownych przepychanek ze Ślizgonami, więc gdy tylko skręciła, przechodząc do kolejnego korytarza, odetchnęła z ulgą.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Hej? — Hermiona wzdrygnęła się, gdy usłyszała żeński głos za sobą. Odwróciła się szybko, nerwowo, i zobaczyła drobną szatynkę o niebieskich oczach.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Eee… Hej? — odpowiedziała niepewnie.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Słuchaj, nie pamiętasz hasła do pokoju? Zawsze go zapominam. — Nieznajoma uśmiechnęła się z zażenowaniem.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Morgano, jakbym patrzyła na siebie sprzed dwóch lat, taka miła, nieco zażenowana, że czegoś nie wie, pogodna.</i></span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona uśmiechnęła się sztucznie i odpowiedziała:</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Hasło to <i>Siła umysłu</i>, Car… Carly?</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Caroline. </span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Och, ja… przepraszam — jęknęła.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Spoko, nic się nie stało — mruknęła dziewczyna ponuro, po czym nagle się ożywiła. — Hej, czytasz „Znaczenie obrazów”? Świetna książka.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Mi… też się podoba — skłamała. — Muszę już iść.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Och, tak, pewnie. Też już pójdę, skoro znam hasło — rzuciła dziewczyna, po czym zarzuciła długimi, brązowymi włosami i skierowała się w stronę Pokoju Wspólnego Krukonów. </span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona oparła się o ścianę, starając się uspokoić przyśpieszony oddech. Nie lubiła ludzi, nie lubiła rozmów, nienawidziła obcych. Stresowała się w nieprzewidywalnych sytuacjach. Ona sama powiedziałaby, że najchętniej siedziałaby cały dzień w ciemnym kącie ze świecą i czytała w samotności. Spróbowała przeczesać włosy palcami, jednak jej dłoń szybko zaplątała się w kołtuny.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Powinnam się wreszcie uczesać, </i>pomyślała<i>. Hmm, w gruncie rzeczy niedaleko jest toaleta… Tylko że ta Marty. Chyba jednak sobie odpuszczę. I tak codziennie chodzę nieuczesana.</i></span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona szybkim krokiem ruszyła do biblioteki.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">***</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Te, te, te... — mamrotała pod nosem Hermiona, przesuwając ręką po opasłych grzbietach ksiąg. — O, jest. Transmutacja. — powiedziała usatysfakcjonowana i wyjęła podręcznik z regału. Odwróciła się z zamiarem pójścia do czytelni, gdy usłyszała ciche plasknięcie. Spojrzała na półkę, ta jednak wyglądała zupełnie zwyczajnie. Hermiona zmarszczyła nieco brwi i przesunęła ułożone na półce woluminy. Nic, nic, ni… D</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">ziewczyna wzdrygnęła się i odskoczyła do tyłu. Zaraz potem skierowała swój wzrok w dół.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">U jej stóp leżała książka.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cholera… — rzuciła Hermiona, schylając się, by podnieść rzecz.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Już-już miała odstawić ją na półkę, kiedy nagle zapragnęła zajrzenia do niej. </span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Że co? — mruknęła, widząc tylko puste kartki.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Czyżby… dziennik?</i>, zainteresowała się Hermiona. <i>Tak, to pewnie to. Ktoś zgubił niezapisany dziennik. Hm, nietypowe, choć niby dałoby się zapodziać wśród książek książkę, ale czy dziennik jest książką, książka ma treść, opowiada, zapisany dziennik JEST książką, czy powinnam zabrać go ze sobą, nie jest zapisany, nie jest książką, chyba… mogę go stąd wziąć.</i></span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Spojrzała na notatnik zamyślona i po raz pierwszy wyszła z biblioteki bez niczego do czytania.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">***</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Był poniedziałek.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona siedziała w ławce na lekcji OPCMu i błądziła wzrokiem po klasie. Dzisiejszy wykład był mało interesujący — profesor opowiadał o stworzeniach, przed którymi mieli się uczyć obrony w piątek. Hermiona dość dobrze znała ten temat (przeczytała go już kilka tygodni temu), więc jej myśli zajmowało coś zupełnie innego niż Obrona Przed Czarną Magią. Zastanawiała się, kim jest właściciel dziennika. Na książeczce zapisano inicjały, lecz dziewczyna za nic nie mogła skojarzyć nazwiska. Riddle... Na pewno nie był to nikt z jej roku, raczej żaden pierwszoroczniak — nie słyszała takiego nazwiska na tegorocznej Ceremonii Przydziału. Może jakiś siódmoklasista? Rok szkolny trwa jednak już dobre trzy miesiące, <span style="-webkit-text-size-adjust: auto;">dziwne, źe niczego nie zapisał w notatniku.</span></span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Z zamyślenia wyrwało ją lekkie szturchnięcie. Zerknęła pytająco na Padmę Patil, która spojrzała wymownie za siebie, na dziewczynę, spotkaną przez Hermionę wczoraj w bibliotece. Caroline Smith podała jej karteczkę zaadresowaną <i>do</i> <i>Jeremy'ego</i>, wskazując na ciemnowłosego chłopaka, siedzącego przed nią. Hermiona zmarszczyła brwi. Z jednej strony Caroline mogła mieć coś w miarę istotnego do przekazania Jeremy'emu, z drugiej… Snape krążył po sali i bacznie obserwował uczniów. Ale przecież teraz stał na drugim końcu klasy, a w dodatku właśnie oddawał się swojej ulubionej rozrywce, czyli męczeniu nieprzygotowanego do lekcji ucznia…</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Och, raz się żyje!</i>, stwierdziła Hermiona. <i>A on przecież nie może zobaczyć podania karteczki z drugiego końca sali.</i></span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pomyliła się, co bardzo rzadko jej się zdarzało. Gdy już miała przekazać liścik, rozległ się głos:</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Panno Granger. Czy panna mnie w ogóle słucha? — Severus Snape bynajmniej nie był zadowolony z faktu, iż jego lekcja stała się miejscem pogaduszek.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — O-oczywiście, panie profesorze — skłamała, czerwieniąc się po uszy. </span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Cholera</i>, <i>da mi szlaban, jak nic.</i></span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Doprawdy, panno Granger? Proszę oddać mi ten liścik, moja lekcja nie jest miejscem flirtów. Właśnie zarobiła pani minus dwadzieścia punktów dla Ravenclawu oraz szlaban o dwudziestej. — Snape zgniótł liścik w ręce, skrzywił się złośliwie w czymś, co przy dużej dawce dobrej woli można by uznać za uśmiech, i powrócił do prowadzenia lekcji.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona oparła czoło o dłoń, czując na sobie ciężkie i pełne wyrzutu spojrzenia kolegów z domu. </span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Cholerny, cholerny Snape. Okropny pedagog, zły nauczyciel. Czemu Dumbledore go zatrudnia?!</i>, piekliła się.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Gdy tylko lekcja się zakończyła, Hermiona wrzuciła swoje rzeczy do torby i wybiegła z klasy. Następna lekcja, transmutacja, rozpoczęła się kilka minut po tym, jak dziewczyna przybiegła pod klasę. Gdy tylko uczniowie usiedli w ławkach, nauczycielka machnęła różdżką w stronę tablicy.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Na tablicy macie wypisane zagadnienia, które musicie zawrzeć w eseju. Od niego w dużym stopniu będzie zależeć wasza ocena semestralna — powiedziała profesor McGonagall, siadając za biurkiem.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona spojrzała do swojej wypchanej po brzegi torby. Szukała zeszytu od transmutacji – zmaltretowanego i fioletowego, ciasno zapisanego jej nieco niechlujnym pismem. Poszukiwania trwały długo – niepokojąco długo, jak zauważyła Krukonka – i stawały się coraz bardziej gorączkowe. W końcu na dziewczynę spadło olśnienie – wczoraj powtarzała Teorię Transmutacji Istot Nieludzkich Żywych i najwyraźniej rano, w szale walki o jak najszybsze ogarnięcie się, nie wrzuciła swojego notatnika do torby. Zirytowana swoją głupotą dziewczyna jęknęła, po czym spojrzała na tablicę – z jednej strony mogłaby pożyczyć notatki od Lisy, z drugiej… Hermiona aż wzdrygnęła się na myśl, że musiałaby przedzierać się przez bazgroły koleżanki. Wtedy wzrok zamyślonej uczennicy przykuł znaleziony w bibliotece zeszyt. </span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>A</i> <i>czemu</i> <i>by</i> <i>nie?</i>, uznała. <i>W końcu właściciela i tak penie nie znajdę.</i></span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona wyjęła z torby notatnik, chwyciła za pióro i zaczęła pisać. Po kilku minutach zatrzasnęła zeszyt i odłożyła go na róg ławki, nieświadoma, że wszystko co napisała, zniknęło.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">***</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Dormitorium Ravenclawu było proste i surowo urządzone. Podłoga, wykonana z ciemnego drewna, nie była przykryta żadnym dywanem, a stojące na niej łóżka nie miały baldachimów i innych ozdóbek – prywatność zapewniało położenie mebli, ustanowionych we wnękach i zacienionych – lata temu ktoś zasłonił wszystkie okna błękitnymi szalikami. Tak już zostało.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Krukoni mieli w swoich pokojach biurka,</span> stare, dębowe i prawie zawsze wypełnione bibelotami wszelkiego rodzaju – począwszy od dawno przeczytanych książek, przez puste torebki, niegdyś pełne słodyczy, aż po figurki, wypracowania i najróżniejsze inne rzeczy. W tymże właśnie bałaganie szesnastoletnia dziewczyna poszukiwała pewnego zapisku.</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> </span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie, nie, nie… — jęknęła cierpiętniczo Hermiona Granger. — Gdzie jest ta cholerna notatka</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">?! Merlinie…</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Dziewczyna uderzyła pięścią w stół, zwracając na siebie uwagę czytającej na łóżku współlokatorki, która <span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">spojrzała na nią pytająco</span>. Hermiona, przekręciwszy się wcześniej na krześle w stronę dziewczyny, uśmiechnęła się przepraszająco, mruknęła coś w stylu „Już, już…”, po czym odwróciła się z powrotem i spojrzała na <span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">zeszyt</span> chęcią mordu w oczach. Chwyciła pióro, zanurzyła je w atramencie, po czym maznęła kreskę. </span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Atrament zaczął powoli wsiąkać w pożółkłą kartkę. Krótka linia jeszcze chwilę jawiła się na papierze, po czym zniknęła.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— <span style="color: magenta;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;">Co t</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;">u się dzieje...?</span> </span></span></span>— mruknęła cicho Hermiona, po czym zbliżyła dłoń do dziennika,
by go zamknąć. </span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Szeroko otworzyła oczy, ledwo powstrzymując się od krzyku.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> W miejscu kreski pojawił się tekst. Dziewczyna upewniła się, że ma w kieszeni różdżkę, oblizała usta, po czym pochyliła się nad zeszytem.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">„Witaj. Nazywam się Tom Riddle” — przeczytała.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona szeroko otworzyła oczy, zbyt zszokowana, by myśleć racjonalnie.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Mówi, on mówi, on mówi, jest świadomy, przedstawia się, działa, Merlinie, dziennik do mnie, kurwa, mówi!</i></span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Krukonka przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech –</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<i>Och, Granger, uspokój się i przestań histeryzować, ty idiotko!</i></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>– </i>i napisała drżącą ręką „Czym jesteś? Nie próbuj mnie oszukać, nie warto”.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">„Nie śmiałbym próbować. Zdajesz się być inteligentną kobietą”</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Jest świadomy, potrafi prowadzić rozmowę, czy to ktoś, czy to zaklęcie, może to istota, spytam, czemu nie, najwyżej nie odpowie</i>, myślała dziewczyna, więc:</span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">„Przestań grać tanimi komplementami” — nagryzmoliła niewyraźnie — „i mów, czym jesteś lub kim jesteś. Człowiekiem siedzącym gdzieś daleko z dziennikiem połączonym<i> </i>z tym moim? Bytem, który mieszka w tym dzienniku?”</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">„Och, ja? Jestem tylko ofiarą nieopatrznie rzuconego zaklęcia. Widzisz, Hermiono, w młodości byłem pełen zapału do eksperymentów, uwielbiałem całymi dniami siedzieć w swoim prowizorycznym laboratorium” — czytała<i> </i>szybko<i> </i>nastolatka — „i próbować stworzyć nowe zaklęcia. Pewnego dnia jedno z nich, wymierzone w mój pamiętnik, z wciąż niezrozumiałych dla mnie powodów odbiło się od niego i uderzyło we mnie, i, jeśli mogę to tak ująć, „ocknąłem” się osiem lat później, kiedy Anne napisała coś w moim dzienniku. Jak zapewne się już domyślasz, to zaklęcie zapisało mnie, moją osobowość i wiedzę w trzymanym przez ciebie pamiętniku. Oto i cała moja dziwna historia, droga Hermiono.”</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dziewczyna zatrzasnęła dziennik, oddychając tak szybko, jak jeszcze nigdy.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Zaklęty w dzienniku, pozbawiony magii, bez ciała, człowiek w cholernym dzienniku, w DZIENNIKU! Do tego, zna moje imię! Jak, jak, jak?</i>, przelatywały przez jej głowę chaotyczne myśli.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— <span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Na pewno dobrze się czujesz?</span> — spytała Lisa Turpin, współlokatorka Hermiony, patrząc na nią znad książki.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dziewczyna <span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">skinęła głową</span>, zajęta dziennikiem. Zastanawiała się, czy to może być jakiś niemądry dowcip albo coś podobnego. Jednak… co, jeśli to, o zgrozo, prawda? Jeśli naprawdę człowiek mógł przez przypadek stać się częścią jakiegoś dziennika, który jest przecież tylko i wyłącznie przedmiotem? Przecież bycie w przedmiocie, bez ciała, możliwości ruchu, gdy budzisz się z letargu tylko wtedy, gdy ktoś pisze w książce to… przerażająca perspektywa. W jaki sposób mogło się to stać i… Czy w ogóle mogło się stać</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">? Ktoś przecież był powinien zauważyć zniknięcie ucznia. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Hermiona, przerażona i zdziwiona, zastanawiała się dość długo, lecz w końcu postanowiła udać się do swojego ulubionego miejsca – biblioteki szkolnej – by poszukać jakichś informacji na temat tak dziwacznych zaklęć. Dziewczyna spojrzała jeszcze tylko na czytającą Lisę, a gdy upewniła się, że ta nie patrzy, wsunęła dziennik pod łóżko.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Na razie musi wystarczyć</i>, uznała Hermiona i już gnała do królestwa pani Pince.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gdy tam dotarła, długo </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">chodziła między wysokimi półkami szukając kolejnych książek, które mogły odpowiedzieć na jej pytania. Na próżno. Przejrzała już całą stertę książek na temat zaklęć i magicznych przedmiotów, jednak nigdzie nie znalazła nic na temat wessania kogoś przez jakikolwiek przedmiot.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Co ty tu robisz o tej porze, skarbie? — głos pani Pince wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała zdziwiona na zegarek. Było kilka minut po jedenastej. Powinna być już w dormitorium.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Przepraszam, ja… Eee… Szukałam czegoś do pracy domowej. Już idę — zełgała, uśmiechając się przymilnie. </span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Nie wiedziała, czemu pomysł opowiedzenia bibliotekarce o dzienniku wywołał jej strach.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">****</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Severus Snape wyciągnął rękę w jej stronę, co mogło oznaczać tylko jedno. Hermiona z westchnięciem oddała nauczycielowi swoją różdżkę.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — O północy przyjdzie pan Filch i zwróci ci różdżkę. Do tego czasu ta alejka — wskazał na rząd regałów położony na lewo od drzwi — ma lśnić. Jeśli tak się nie stanie, będę zmuszony odebrać Ravenclawowi kolejne punkty — oznajmił profesor z lekkim, złośliwym uśmieszkiem i zatrzasnął za sobą drzwi.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Wredny dupek</i>, uznała dziewczyna, po czym</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> chwyciła leżącą na podłodze szarą szmatkę i ruszyła w wskazanym przez nauczyciela kierunku, ku staremu, drewnianemu regałowi, który wyglądał, jakby nie był czyszczony dobre kilka lat. </span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Chwyciła pierwszy z brzegu puchar, równie zakurzony, jak pozostałe, zdmuchnęła kurz i mozolnie zaczęła czyścić trofeum. Automatycznie chwytała kolejne odznaczenia, starając się przestać myślec i skupić się li i jedynie na szybkim wyczyszczeniu tego, co wyczyścić miała – mimo to spędziła ten czas, rozmyślając o tajemniczym znalezisku. Jej myśli zdawały się same kierować ku niepozornemu, czarnemu dziennikowi. W pewnym momencie mimochodem zerknęła na trzymany w ręku puchar. </span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> Na środku ogromnymi literami, wygrawerowany został napis: „Dla Toma Riddle'a – za wybitne osiągnięcia i zasługi”.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Takie samo nazwisko, jak w tym dzienniku!</i>, skojarzyła natychmiast. Miała ochotę odpocząć i nacieszyć się pierwszą wskazówką, która zbliżała ją do rozwiązania zagadki, ale powstrzymała się i zaczęła uważniej przyglądać przedmiotowi, pełna nadziei, że ujrzy na nim coś, co powie jej nieco o Riddle'u –</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Nie, nie Riddle'u, o Tomie, Hermiono, Tomie</i></span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">– i wtedy usłyszała skrzypienie otwieranych drzwi i ponury mruk kotki woźnego. Szybko odstawiła trofeum na miejsce i złapała następne, udając, że dokładnie je poleruje. Miała szczęście, że było to ostatnie ze wskazanego przez Snape'a rzędu, dzięki czemu nie musiała narażać się na gniew ze strony woźnego.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Przeklęte bachory — warknął Filch. — Nic tylko by coś psuły i demolowały. Jaka szkoda, że Dumbledore nie pozwala mi wziąć spraw w swoje ręce, oj tak! Pamiętam te stare czasy, kiedy uczniowie błagali o litość w moich lochach, prawda, pani Norris? — mamrotał pod nosem.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Chcąc zwrócić jego uwagę, chrząknęła cicho, a on uniósł głowę i wlepił w nią swoje szkliste oczy wypełnione zdenerwowaniem i obrzydzeniem.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — A ty co tutaj robisz?!</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — Skończyłam odrabiać szlaban — odpowiedziała cicho.</span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — To trzymaj t<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">ę</span> swoją… różdżkę i znikaj mi stąd! — Niechętnie oddał jej przedmiot i przegonił ręką, a Krukonka szybko opuściła pomieszczenie.</span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Sprawdź roczniki, listy prefektów, listy uczniów, którzy osiągneli najlepsze wyniki w ostatnich latach, sprawdź zaginionych… Sprawdź wszystko. </i></span><br>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Wszystko.</i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00878054990784969380noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-764539561996317884.post-82935250411294653242015-08-11T18:47:00.000+02:002015-08-21T19:50:30.601+02:00Prolog<div>
<span style="color: #f9cb9c;">Żeby nie przedłużać, zapraszamy Was na prolog i zachęcamy do komentowania ;)</span><br />
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #f9cb9c;">Autorki Projektu Dramione.</span></div>
<span style="color: #f9cb9c;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium; text-align: justify;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium; text-align: justify;"> Tom
Riddle spoglądał na dziennik, kupiony w małym kiosku na
Vauxhall Road. Notatnik, na przekór temu, czego należałoby
spodziewać się po czarodzieju, nie był magiczny – na jego karty
nie zostało nałożone ani zaklęcie trwałości, ani czar
przynależności. Brak mu było nawet zaklęcia najbardziej
podstawowego, które sprawiało, a przynajmniej sprawiać powinno, że
stronice były niezagniecione i odporne na plamy. Tom miał
jednak do niego sentyment, lecz nie dlatego, że zapisał w
nim swe pierwsze zaklęcie (choć to oczywiście wiązało się z
miłymi wspomnieniami), lecz dlatego, że ten niepozorny
dziennik był pierwszą rzeczą, którą kupił za swoje własne
pieniądze – notatnik był więc swego rodzaju znakiem jego
niezależności, symbolem oddalenia się od znienawidzonego
sierocińca.</span></span></div>
<div>
<div class="c2" style="direction: ltr; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;">***</span></span></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Młody Riddle znów trzymał swój
dziennik, ten sam, który kupił wiele lat temu. Ten notatnik
był symbolem jego przynależności do świata
czarodziejów. Zachowany w prawie idealnym stanie, zabezpieczony
zaklęciami i przygotowany do tego, aby przechować w sobie
cząstkę jego duszy, która miała stać się
nieśmiertelna. Od początku roku był pewien, że właśnie tak
powinien postąpić. Oto i on – dziedzic Slytherina, który
zatrzyma falę szlam, tych niegodnych życia śmieci, i przywróci
tym samym zasadę czystej krwi, rozpocznie tę misję właśnie od
zapieczętowania swojej duszy w notatniku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> W
niemal opustoszałej łazience, do której wszedł, oprócz niego
znajdowała się tylko jedna, młoda dziewczyna, równie bezbronna i
niewinna, co wystraszona. Kuliła się ona w kącie pomieszczenia,
przerażona widokiem ogromnego stwora, który mu towarzyszył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: medium;">Zabij
— wysyczał do Bazyliszka.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times New Roman;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Wąż
rzucił się przed siebie z cichym sykiem. Dziewczyna skomlała
niczym zaszczute zwierzę, próbowała wcisnąć się głębiej w
ścianę, licząc na to, że potwór daruje jej życie, lecz jej
nadzieje były płonne.</span> <span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Bazyliszek
podniósł swoją głowę i spojrzał dziewczynie głęboko w oczy.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Kamienny
posąg Marty wyglądał niezwykle żałośnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;">***</span></span></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Dehors
crux — syknął Tom i z zadowoleniem przyglądał się, jak część
jego duszy przypominająca ciemną smugę dymu ulatuje do dziennika.
Tak, to było to. Wiele tygodni zajęło mu opanowanie tego
niesamowicie trudnego zaklęcia, lecz było warto. Wiedział, że to
pomoże mu w osiągnięciu swoich ambicji. Uśmiechnął się kpiąco.
Szlamy jeszcze go popamiętają. Ostrożnie schował dziennik za poły szaty, po czym, nieco się
zataczając, opuścił łazienkę.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;">***</span></span></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Chciałeś
mnie widzieć, panie — powiedział Lucjusz </span></span></span><span style="color: #f9cb9c; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium;">Malfoy, nisko się
kłaniając.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
</span><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: #f9cb9c;">Owszem,
Lucjuszu — odparł Voldemort, siedzący na wysokim tronie,
spoglądając</span></span></span><span style="color: #f9cb9c; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium;"> na </span><span style="color: #f9cb9c; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium;">swojego sługę. — Jesteś moim najbardziej
oddanym sługą. Nie mylę się, prawda?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Widząc,
jak blondyn otwiera usta, aby mu przytaknąć, dodał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">To
było pytanie retoryczne, mój drogi. A teraz do rzeczy. Mam dla
ciebie zadanie. — Machnął różdżką, sprawiając, że w rękach
Malfoya pojawiła się czarna książeczka. — Masz go przechować
— rzekł spokojnie. — Nie może mu się stać żadna krzywda, nie
może się on zgubić ani nawet na chwilę zapodziać. Masz go
strzec jak oka w głowie, masz być gotowy do obrony go o każdej
porze dnia i nocy, a w przypadku pożaru czy powodzi to jest pierwsza
rzecz, którą ratujesz, zrozumiano?</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Tak,
panie — wyszeptał pokornie Lucjusz, pochylając głowę.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Mam
nadzieję, że naprawdę tak jest, mój sługo. Każda, nawet
najmniejsza i najpłytsza rysa jest gorsza, niż poraniony i
umierający Śmierciożerca, mój sługo. — Czarny Pan
wykrzywił usta w karykaturze swojego dawnego uśmiechu, niegdyś
olśniewającego. — Możesz odejść.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Malfoy
skłonił się, po czym skierował się do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: medium;">Lucjuszu?
— rzucił Voldemort, gdy Śmierciożerca już otwierał drzwi. —
Nie zawiedź mnie.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Oczywiście,
mój panie — odparł Lucjusz, po czym, uprzednio się
kłaniając, opuścił salę. Nie miał wyjścia – nie mógł
pozwolić sobie na żaden błąd. Wiedział, że za każde, nawet
najmniejsze potknięcie zapłaciłaby życiem jego rodzina, a do tego
nie mógł dopuścić, to była cena nie do zapłacenia. Cóż,
w kręgach Śmierciożerców panowała jedna, najważniejsza zasada —
Czarnego Pana się nie zawodzi.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;">***</span></span></div>
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Lucjusz
Malfoy wraz z synem weszli do księgarni „Esy i Floresy”, aby
skompletować rozprawkę szkolną młodszego blondyna. Panowało
tam niemałe zamieszanie, spowodowane przybyciem Lockharta.
Długa kolejka wiła się przez cały sklep do miejsca, w
którym Gilderoy miał podpisywać swoją autobiografię.
Lucjusz uśmiechnął się kpiąco na widok tłumu, składającego
się głównie z czarownic w wieku jego ciotki Kasjopei — swoją
drogą strasznie upierdliwej baby. Mężczyzna nigdy nie mógł
zrozumieć fenomenu ,,dzieł" tego pozera. Jako jeden z
nielicznych znał prawdziwe pochodzenie historii zawartych w
książkach, jednak wolał <i>jeszcze</i> tego nie
ujawniać, bo przecież zawsze warto mieć jakiegoś haka na
przyszłego nauczyciela jego syna. Oczywiście, bardzo liczył
na poprawę w nauce swojego pierworodnego, lecz jeśli
Draco znów zawiedzie, trzeba będzie wziąć sprawy w swoje ręce.
Mała, przemądrzała szlama nie może być lepsza od arystokraty
czystej krwi. To zwykła niedorzeczność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Lucjusz
rozejrzał się w poszukiwaniu jasnej czupryny syna. Po chwili
dostrzegł ją w towarzystwie dwóch rudych i jednej kruczoczarnej.
Zmierzając w ich stronę, z zadowoleniem zauważył, że twarze
dzieciaków Weasleyów przybrały niemal identyczną,
marchewkową barwę, co ich włosy. Cóż, przynajmniej w
denerwowaniu innych jego latorośl nie miała sobie równych.
Wspaniale, zdrajców krwi jak chwasty powinno się tępić od
zarodka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Przez
tłum przecisnęła się jeszcze niska dziewczynka z szopą na
głowie i naręczem książek. Mruknęła coś niewyraźnie do
Dracona, który spojrzał na nią ze złością. Nie, tego tylko
brakowało, żeby mugolaczka ośmieszała jego
syna publicznie! Pan Malfoy przyspieszył kroku. Do
dzieci dołączyło jeszcze trzech rudych ludzi, z których jeden </span></span><span style="color: #f9cb9c; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium;">krzyknął:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Ron!
Co ty wyrabiasz? Tu można zwariować, wychodzimy.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: medium;">No,
no, no... Artur Weasley — powiedział Lucjusz, kładąc rękę na
ramieniu syna i uśmiechając się identycznie jak on.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Witam,
Lucjuszu — powitał go chłodno pan Weasley, skłoniwszy
lekko głowę.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Mówią,
że macie dużo roboty w ministerstwie. Te wszystkie inspekcje,
interwencje, rewizje... Mam nadzieję, że płacą wam za nadgodziny?</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Sięgnął
do kociołka Ginny i spośród błyszczących tomów Lockharta wyjął
stary, zniszczony egzemplarz Wprowadzenia do transmutacji dla
początkujących.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Jak
widać, chyba nie — oznajmił. — Powiedz mi, Weasley, jaką masz
korzyść z hańbienia tytułu czarodzieja, skoro nawet ci za to
dobrze nie płacą?</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Pan
Weasley poczerwieniał jeszcze bardziej niż Ron i Ginny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Mamy
bardzo różne pojęcie tego, co hańbi czarodzieja, Malfoy —
odpowiedział.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Najwyraźniej
— rzekł pan Malfoy, kierując swoje blade oczy na pana i panią
Granger, którzy przyglądali mu się uważnie. — To towarzystwo, w
którym przebywasz, Weasley... A ja myślałem, że twoja rodzina nie
może już stoczyć się niżej...</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: #f9cb9c;"> Kociołek
Ginny przewrócił się z łoskotem, kiedy pan Weasley rzucił się
na pana Malfoya, popychając go na półkę z książkami. Tuziny
ciężkich ksiąg z zaklęciami zwaliły się wszystkim na głowy,
Fred i George wrzasnęli: „Dołóż mu, tato!”, pani Weasley
krzyknęła: „Nie, Arturze, nie!”, tłum cofnął się
gwałtownie, zwalając kilka następnych półek z książkami, jeden
ze sprzedawców zawołał: „Panowie, proszę... proszę!” — a
po chwili ponad tym wszystkim zagrzmiał głos: „Dość tego,
chłopaki, dość tej bójki...”.</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: #f9cb9c;"> Przez
morze książek kroczył ku nim Hagrid. W jednej chwili rozdzielił
pana Weasleya i pana Malfoya. Pan Weasley miał rozciętą
wargę, a pan Malfoy miał oko p</span></span></span><span style="color: #f9cb9c;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium;">odbite przez </span></span><span style="color: #f9cb9c; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium;">opasły tom Encyklopedii
muchomorów. Wciąż trzymał wyświechtany podręcznik transmutacji.
Odrzucił go, oczy płonęły mu złością.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Proszę...
oto twoja książka, dziewczyno... najlepsza, na jaką stać twojego
ojca...</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Wyrwał
się z uścisku Hagrida, skinął na syna i obaj opuścili
księgarnię.*</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;">***
</span></span></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Rozgniewany
Argus Filch mamrotał pod nosem:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"> —
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;">Znowu…
harówka, kolejny cholerny dzień! Co, może wyobrażają sobie, że
będę zmywać podłogę od rana do nocy?! Mam tego dość... —
urwał, widząc małą, cienką książeczkę płynącą w jego
stronę. — No! Nawet książek nie szanują, smarkacze jedne. —
Niewiele myśląc, chwycił przepływajacy przedmiot z zamiarem
odniesienia go do biblioteki. Okładka książeczki była czarna,
postrzępiona i cała mokra, jak zresztą wszystko w toalecie. Wciąż
mamrocząc i wyklinając to na czym świat stoi, woźny
odniósł dziennik do bibliotekarki. Nie wiedział, że odprowadzają
go ciekawskie spojrzenia dwóch drugorocznych Gryfonów. Obaj chłopcy
wzruszyli ramionami i weszli do Łazienki Jęczącej Marty.**</span></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;">***</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: #f9cb9c;"> Irma
Pince zbierała pojedyncze książki pozostawione przez uczniów na
stolikach w czytelni. Nigdy nie mogła zrozumieć, dlaczego
współczesna młodzież była aż tak leniwa, że nie raczyła nawet
odnieść podręczników na półkę. Z niemalże namaszczeniem
podnosiła każdy tom i układała sobie na ramieniu. Co prawda,
wystarczyło tylko jedno</span></span></span></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; font-size: medium;"><span style="color: #f9cb9c;"> zaklęcie, aby odesłać wszystkie woluminy
na właściwe regały, lecz pani Pince nie lubiła wysługiwania
się magią przy tak prostym zajęciu. Odnoszenie ksiąg na ich
miejsce sprawiało jej swoistą przyjemność. Lubiła patrzeć na
pełne wiedzy półki, na piękne książki, uwielbiała rozkoszować
się zapachem biblioteki – jej królestwa. W gruncie rzeczy była
to idealna dla niej praca. Kiedyś, gdy Irma była jeszcze młoda i
ambitna, marzyła o wysokim stanowisku w Ministerstwie, o dużym
domu, o sukcesie w pracy, o kochającym ją mężu… Z czasem,
gdy okazało się, że oficjalnie potępiane idee o czystości krwi
były nieoficjalnie popierane, kobieta musiała zrezygnować po kolei
z marzeń. Najpierw odeszło to największe, o pracy. Bibliotekarka
westchnęła cicho, pogrążona w rozmyślaniach. Przypomniała
sobie, jak z wiekiem jej uroda uciekała, jak jej umysł osłabiał
się, jak…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Irma
wzdrygnęła się, gdy po chwili machinalnego układania książek z
zamyślenia wyrwał ją dotyk czegoś zimnego i mokrego, czegoś, co
okazało się być książką. Kobieta zatrzęsła się z oburzenia.
Kto mógł tak potraktować to dzieło, to cudo, tą świętość,
jaką była niemalże każda książka? Irma skrzywiła się. Gryfon,
to na pewno był jakiś Gryfon, cholerny żartowniś, uważający, że
zniszczenie mienia szkolnego będzie zabawne. Bibliotekarka chwyciła
dziennik i ruszyła w stronę swojego biurka, gdzie go osuszyła i
zostawiła na chwilę, by dokończyć układanie książek. Nie
przypuszczała, że ktoś weźmie do rąk teraz już suchy notatnik,
przejrzy go, a gdy zobaczy, że nie jest zapisany odłoży na półkę.
Nikt by nie pomyślał, że kogokolwiek zainteresuje zwykła, czarna
książeczka...</span></span></div>
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: #f9cb9c; font-size: medium;"> Jednak
dziennik wie, jak przyciągnąć uwagę. Bo każdy horkruks wie, jak
przeżyć.</span></span></div>
</div>
</div>
<div class="c2" style="direction: ltr; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<div style="text-align: justify;">
<span class="c0"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<span class="c0"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span>
<span class="c0"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div class="c2 c3" style="direction: ltr; height: 10pt; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span class="c0"></span></span></div>
<div class="c2 c3" style="direction: ltr; height: 10pt; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span class="c0"></span></span></div>
<div class="c2 c3" style="direction: ltr; height: 10pt; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span class="c0"></span></span></div>
<div class="c2" style="direction: ltr; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<span class="c0"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">* Fragment z książki, nieco zmodyfikowany na potrzeby prologu. HP i Komnata Tajemnic, str. 67-71</span></span></div>
<div class="c2 c3" style="direction: ltr; height: 10pt; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span class="c0"></span></span></div>
<div class="c2" style="direction: ltr; line-height: 1.3; padding-bottom: 0pt; padding-top: 0pt; text-align: justify; widows: auto;">
<span class="c0"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">** Ostatnie dwa zdania miały podkreślić, że rozwiązanie zagadki Komnaty Tajemnic — dziennik — przeszło Harry'emu i Ronowi koło nosa. Bo serio, gdyby notatnik Riddle'a przepłynął kilka metrów dalej, a Filch go zauważy</span></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">ł i zabrał, historia byłaby zupełnie inna ;)</span></div>
</div>
<div>
<span style="color: magenta;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00878054990784969380noreply@blogger.com11